- Fakt. - przyznali na raz Slith i Giovanna. Dartimien spojrzal na mnie.
- Skoro juz to odszyfrowalismy... Nuda, nie?
- Nom...
- Trening? - zaproponowal Dartimien. Wzruszylem ramionami. Dartimien odebral to, jako ze sie boje i usmiechnal sie z drwina. Usmiechnalem sie lekko i unioslem piesci.
- No, dawaj. Bez Slitha tez sobie poradze.
Dartimien tylko prychnal. Zasmialismy sie. Odeszlismy nieco dalej. Dartimien nagle zaatakowal, bez zadnego ostrzezenia, zanim jeszcze doszlismy do zamierzonego celu. Zablokowalem wszystkie ciosy, schylilem sie przed jego sztyletem i uskoczylem, gdy probowal mnie podciac. Kopnalem go w brzuch. Dartimien rozlozyl sie na ziemi, patrzac na mnie jednym okiem spod przydlugich wlosow, ktore rozsypaly mu sie na twarzy. Przetoczyl sie na brzuch, opierajac sie na rekach i kolanach. Podszedlem do niego i kopnalem go w zebra. Uslyszalem trzask pekajacych kosci, Dartimien przewalil sie z jekiem na bok. Spojrzalem w jego jedyne widoczne spod wlosow oko i przysunalem sie blizej.
- Taki zywot tego, kto chce cwiczyc ze swoim przyjacierlem o metalowych butach. - usmiechnalem sie i wyciagnalem reke. Dartimien patrzyl sie na mnie przez chwile, po czym parsknal zduszonym smiechem, chwycil moja dlon i wstal z moja pomoca. Skrzywil sie i zaczal kustykac w strone drzewa, przy ktorym stala reszta. Ruszylem za nim.
- O, stary. - mruknal Logan, patrzac na sponiewieranego Dartimiena z niejakim przerazeniem. - O co poszlo?
- O nic. - Dartimien skrzywil sie odrobine bardziej. - Zwykly trening, ale niestety - przepraszam, na szczescie - nasz Sirfalas nadal jest w swietnej formie.
Slith, Giovanna, Elsa i ja wybuchlismy smiechem.
- Ha ha. - mruknal Dartimien, a Logan z trudem powstrzymywal sie odsmiechu. Giovanna podeszla do mnie i spojrzala na Dartimiena. Wziela cos od niego. Przeniosla wzrok na mnie. Wiedzialem, co chce zrobic, ale nie zareagowalem. Sam bylem ciekaw, co z tego wyniknie. Gio zakrecila w palcach trzymanym sztyletem i wbila mi go w brzuch. Przycisnalem szpony i dlon do rany, tamujac wyplyw krwi. Giovanna wyjela sztylet i usmiechnela sie. Rowniez sie usmiechnalem i, nadal przyciskajac rece do rany, osunalem sie na kolana. Giovanna wrocila do reszty. Logan siedzial juz na jakims konarze na drzewie w postaci wilka. Byl tak zgarbiony, ze jego leb prawie lezal na galeci, chodz byl w pozycju siedzacej. Elsa byla gdzies nad nim jako kotka.
- Bedzie zabawa... - szepnela, usmiechajac sie szeroko jak kot z Cheshire. Logan szczeknal, co mialo oznaczac potwierdzenie i wilczy smiech. Pod drzewem zostali tylko Slith, Dartimien i Giovanna. Zgarbilem sie. Skrzywilem sie mocno, poniekad nadal sie usmiechajac, tak, ze mozna bylo mi zobaczyc dwa szybko wydluzajace sie kly, lewy gorny i dolny. Prawych nie bylo mi widac, choc rowniec byly juz nienaturalnie ostre. Oczy zwezily mi sie do grobosci igly, a teczowki jakby ogarnal ogien. Zacisnalem zeby tak mocno, ze o malo nie wylamalem sobie szczeki. Posmakowalem powietrze dlugim jezykiem i naturalnie zaraz zwietrzylem Sivaka, skrytobojce i wadere pod drzewem. Zagrzebalem teraz zatrute szpony gleboko w ziemie. Czulem jak wydluzaja mi sie szpony przy lewej dloni, jak napelniaja sie trucizna i jak jad zaczyna krazyc w moich zylach. Wzialem gleboki oddech, wysuwajac ponownie dlugi czarny wezowy jezyk. Zgarbilem sie jeszcze bardziej, moje szkarlatne wlosy omiotly ziemie. Giovanna podeszla do mnie i ukleknela przede mna. Spojrzalem na nia i szczeknalem zebami, zmuszajac ja by sie odsunela, jesli nie chce stracic glowy. Oczy mialem juz normale. Usmiechnalem sie krzywo. Mozna bylo dostrzec, ze moje kly ponownie sie zmniejszaja i traca nienaturalna ostrosc, choc ostre same w sobie byly, jak to u smoka. Szpony u lewej dloni wrosly mi z powrotem w cialo, stawajac sie takimi, jakimi byly przed przemiana. Wstalem powoli, Giovanna rowniez. Podeszlismy razem do drzewa, Logan zeskoczyl z galezi, zamieniajac sie w czlowieka, gdy tylko dotkna ziemi. Elsa takze. Zachichotalem jak szatan, przez co Giovanna, Elsa i Logan spojrzeli na mnie jakbym zglupial. Przewrocilem oczami. Przybilem piatke z Giovanna i zolwia z Elsa i Loganem. Wiedzialem o co chodzilo Giovannie, czemu to zrobila. Chciala pokazac mi - czy tez raczej tej furii, czy co tam bylo we mnie - ze zabicie mojego mordercy to nie jest priorytet. Bylem jej za to wdzieczny. W koncu niedlugo moze mi sie to przydac.