Coś mnie tknęło i spojrzałem na drzewo, pod którym - czy też raczej na którym, ale wolałem myśleć, że są normalni - siedziała reszta. Tak, jak myślałem, Gio stała wyprostowana na gałęzi drzewa, jej niewidzące czarno-białe oczy wpatrzone były w pustkę. Rozłożyłem skrzydła i przeczekałem sekundę, aż Elsa zobaczyła to, co ja i wskoczyła w moje ramiona, już jako kotka. Przececiałem na na gałąź obok Giovanny. Razem z Loganem wzięliśmy ją pod ręce i zeskoczyliśmy na ziemię. Slith wstał i podlazł do nas, stając naprzeciwko Gio. Wpatrzył się w jej oczy, mówiąc coś do niej cicho. Giovanna odpowiedziała - jeśli to możliwe - jeszcze ciszej od Slitha, wyłapałem tylko słowa 'ona', 'wrócić', 'ogon...?' i coś jakby 'czarny', albo 'mroczny'. Poza ogonem, który raczej nic mi nie powiedział, skapnąłem się o kogo chodzi. Dartimien wymienił spojrzenie z Loganem, a potem z Elsą. Oni nie usłyszeli ani słowa. Pełny - a ja niepełny - przekaz znał tylko Slith.