Elsa mruknęła coś znowu w nieznanym języku. Jej bariera zaś zabłyszczała fioletowawo i wzmocniła się. Thaciris przysłała 'zaliczkę' pomocy. Dartimien usiadł po turecku przy ścianie kopuły. I tak nie mógł z niej wyjść bez zgody Elsy. Bariera nie wpuszczała nikogo, zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz. Była to swego rodzaju klatka, tyle że GLASSED zapoczątkowało używanie jej jako ochrony, nie pułapki. Skrytobójca siedział spokojnie, gdyby Elsa go wypuściła, mógłby tylko zaszkodzić Sivakowi. Nagle Elsa uniosła głowę i rozejrzała się.
- Co jest? - Dartimien zerknął na Kotkę z ukosa.
- Coś...
- Aha, okay... - burknął skrytobójca z przekąsem.
- Cichaj tam. Coś przylizło. - Elsa rozglądała się dalej, jakby z zamiarem wypatrzenia i spopielenia wzrokiem wszystkich kumorków pod kopułą, których i tak tam, nawiasem mówiąc, nie było. - Ni wim, co to. Ukrywa tożsamość. To może być Ami, ale także Alice, Malys czy Thaciris. Chociaż nie, tą ostatnią bym akurat rozpoznała.
Dartimien tymaczasem wlepił wzrok w Slitha i Matko-Bosko-Lewiatana, którzy, naturellement, wciąż nie wykonywali żadnych ruchów, nawet nie oddychali.