Po dłuższej chwili Elsa przewróciła oczami i podniosła rękę bezwładnej Giovanny, po czym ją puściła.
- Przydały by się sole trzeźwiące... - mruknęła ironicznie, spoglądając do tyłu, na Slitha i Acheo, kiedy nagle rozległo się zduszone warknięcie, potem skowyt i już po chwili Elsa turlała się po ziemi razem ze zmienioną w wilka Gio. Ja również się ocknąłem, rzuciłem się zaraz, żeby je rozdzielić. W końcu pomógł mi Dartimien, wyławiając z kuli czarno-zielono-biało-fioletowych kłaków Kotkę. Ja przytrzymałem Giovannę.
- Weź się w garść, jebem ti duszu... - warknąłem, po czym ją puściłem. Już się nie szarpała. Ja tymczasem starłem sobie z twarzy krew, zanim wypaliła mi pół twarzy, wbijając sobie przy okazji szpon w ranę na skroni i wpuszczając tam leczniczy, w tej chwili, jad. W gruncie rzeczy, ta krew może by mi nie zeżarła skóry z pyska, tak, że bym wyglądał jak Harvey Dent, mogła zadziałać leczniczo, ale raczej się wtedy na tym nie koncentrowałem. Mniejsza. Potrząsnąłem głową, jednocześnie z trzaskiem wyłamujac sobie staw barkowy, żeby wrócił na swoje miejsce. Następnie walnąłem się pięścią w plecy, 'wkładając' sobie potrzaskane żebra z powrotem do wnętrza ciała. Trzasnęła mi jeszcze łopatka, ale z tym akurat nie mogłem nic zrobić.
____________________________________
Wena mnie naszła ;^;