Uniosłem drugą brew.
- Nie możesz się uzdrowić?
Slith, pozbawiony mozliwości latania, zaczął chodzić między kamieniami. Dartimien zaczął ostrzyć wszystkie swoje sztylety, prowadząc rownocześnie cichą rozmowę z Loganem, który - po kilkakrotnym okrążeniu obozowiska - zamienił się znów w człowieka.
- Chwila, chwila. Więc skoro Slith jest srebrny... To zionie lodem tak? - pytał się Logan już nie po raz pierwszy. Slith, słysząc to, przewrócił oczami.
- Nie. Zabójczym mrozem, a nie lodem. Lodem zieją białe chromatyczne. - Dartimien cierpliwie tłumaczył, nie przestając ostrzyć noży.
- A Khellendros czym zionął? - Logan uparcie usiłował zrozumieć.
- Błyskawicami. Przecież to chromatyczny niebieski.
- Więc... - Logan myślał intensywnie. - Złote i czerwone zieją ogniem, srebrne i białe lodem i mrozem, spiżowe i zielone kwasem, mosiężne i niebieskie błyskawicami, a miedziane i czarne trującymi oparami, tak?
- Tak. - Dartimien westchnął z ulgą, nie odwracając wzroku od ostrzenia sztyletów.