Uniosłam brew gdy po dłuższej chwili przyleciał kruk. Wcisnał się przez kraty trzymając w dziobie klucz. Zostały kajdany. Uśmiechnęłam się do siebie. Wykręciłam dziwnie dłoń aż rozległ się chrzęst. Przecisnęłam dziwnie wykrzywioną rękę przez obrączkę.