Odwzajemniłem spojrzenie Maud. Elsa zamknęła fioletowe oczy, nadal trzymając dłoń na moim ramieniu. Przynajmniej nie musiała sięgać bardzo wysoko, bo była prawie taka, jak ja. No, może mniejsza o głowę. Ja miałem sześć czy siedem stóp wzrostu. Po chwili znów na mnie skoczyła, lądując mi na ramionach w postaci kotki. Westchnąłem i zrzuciłem ją nagłym ruchem ramienia. Fuknęła na mnie i zasyczała.
- Co to ma niby znaczyć, hę?
- Ciężka jesteś - jęknąłem. - Nie będę cię przez cały czas nosił.
________________________________
xD Moje rozmowy zazwyczaj wyglądają tak:
- Chodź na obiad.
- Mhm...
- Chodź na obiad!
- Yhm...
- Słyszysz? Obiad!
- No idę...
- Obiad! Gdzie ty jesteś?
- Tu! No przecież mówię, że idę!
- A. Nie słyszałam cię.
...
- No idziesz na ten obiad?
- Przecież mówię, że nie jestem głodny!
Albo:
- Chodź, zjesz zupę.
- Nie jestem głodny.
- Ale chodź zjeść, dobra zupka.
- Nie jestem głodny.
- No, ale zjedz, dobrze ci zrobi.
- Nie jestem głodny.
- Akurat, nie głodny. Jedz, nie marudź.
- Ale nie jestem głodny.
- Nie to nie.
...
- Jest jeszcze ta zupa?
- Tak, ale już zimna. Trzeba było jeść wcześniej.
- Ale nie byłem głodny.
- A teraz?
- Dawaj tę zupę, umieram z głodu! xD